Pastorałka… jako kolęda jest usadowiona jakby w drugim rzędzie polskich kolęd, a przecież dusza tych utworów to sama poezja, jej tchnienie pozostaje też modlitwą łączącą się z tchnieniem najwyższej Myśli, jest wołaniem i hymnem dla narodzin Chrystusa. Pastorałki mają określony kształt poetyckiego słowa, może nieco rubasznego, ale tworzącego właściwy w swej postaci wizerunek Bożej Dzieciny w świecie daleko od wielkich miast. Jest w tych, czasami prostych pastorałkach, niejako analiza poetyckiego słowa tych prostych osobowości ludu, zakorzenionego w swym małym, ciasnawym świecie, który być może nie spełnia oczekiwań wytrawnych znawców poetyckiego słowa. Jest to język prosty, lakoniczny, z tym wolnym od uniesień zapisem chłopskiej intuicji. Słowem ogromne prostota słów i skojarzeń płynących prosto z serca.
Taka też jest melodyka utworów. Jak wszędzie tak i tutaj bywają fale mody, fale uznania.
Jest też faktem, że nasze polskie kolędy są najpiękniejsze na świecie. Takie są też pastorałki, których mnogość nigdy nie została policzona.
Większość z nich jest bez nazwisk, tak autorów tekstów, jak i opracowań muzycznych. Są psalmami wyobraźni ludowej, psalmami prostoty wiejskiej i chłopskiej filozofii życia. Wyobrażam sobie jak ongiś wyśpiewywane były
takie kolędy w wiejskich kościółkach, kiedy nie było elektryczności, a zimy bywały ostre, z kopami śniegu, przez który należało brnąć po kolana we mgle i szronie, a wszystko było skute mrozem. W chłodnych nawach wyśpiewywano dla własnej radości z narodzin Pana pastorałki pełne prostoty. Wyśpiewywano obrazy wydarzeń betlejemskiej nocy, ciążącymi nad latami niewoli, niepogodzenia się z losem, prosząc Dzieciątko w pokornym śpiewie o zmianę chłopskiej doli. Piszczała w tym zaśpiewie bieda okrutna, ale też chłopska przekora, że niebo sprawi rychło zmianę losu.
A te nasze święta? Czy panująca zaraza wszystko zmieni? Po raz pierwszy nie cieszą mnie te święta. Nawet pod choinkami w lesie czai się jakaś otchłań. „Bywają dni, kiedy życie przestaje smakować jak u Camusa. Żyć dalej – to grzech, jak pisała w swoich pamiętnikach Anna Kamieńska – anioł poezji polskiej. Hej, kolęda! Gdzie się ukryłaś, kolędo?
Pastorałka
Zmierzch się kładzie hen po polach
ciszę gra
pieśnią dzwoni mróz dokoła
bieli dach
wschodzi gwiazda Betlejemska
na niebie tuż
i anieli w glorii chwały
zwiastują już
Święta noc się rozpoczyna
pastuszkowym graniem
idą święci wystrojeni
radosnym śpiewaniem
niosą złoto i kadzidło królowie
Panu Bogu zrodzonemu we żłobie
A w ubogiej mojej chacie
pachnie barszcz
bieli się opłatek w sianie
świecy blask
stół obrusem ozdobiony
zaprasza nas
do dzielenia się radością
w wigilijny czas
Płynie już kolęda święta
nad tatrzańską granią
idą wszyscy wystrojeni
radosnym śpiewaniem
świerki śniegiem otulone wysoko
stoją by skłonić się Panu głęboko
Iwona Pinno
Teksty pojawiły się wcześniej w Gazecie Kulturalnej N u m e r 12( 292) g r u d z i e ń 2 0 2 0