NIEPODLEGLI….słowo to posiada wiele znaczeń, zaś w historii naszego narodu wyeksploatowane zostało niemalże do końca. Długa jest lista tych przeciwko którym powstawaliśmy z upadku na kolana ze swojej piędzi ojczystej ziemie i z ziemi obcej. Wiele bywało wschodzących zórz, jutrzenek, przedświtów zwiastujących Polakom słoneczny dzień mamiących nadzieją, że oto wreszcie…Są słowa nieposłuszne, bywają słowa niczym grobowe kamienie.I są słowa jak oddech śpiącego dziecka; lekkie,zwiewne,ulatujące gdzieś w dal. Są też słowa grzmiące jak górski potok w listopadową noc, w grudniowe i styczniowe noce, we wszystkie noce minionych stuleci. Wystarczy wczytać się w księgę polskiej historii. Usłyszymy je wszystkie poznając,co z nich zrodzone i co w nich umarłe. Łańcuch pokoleń spoczywa tam z coraz bardziej rdzewiejącym napisem: ZA NIEPODLEGŁOŚĆ . Odświętny,listopadowy blask świec, wydobywa literka po literce zrozpaczonym matkom i ojcom sens istnienie ich synów i córek, wydobywa z mroku sens ich walki. Jeszcze wczoraj na jednym z wielkich cmentarzy warszawskich widzieliśmy bladą załzawioną twarz jednej z takich matek, a potem i ona zniknęła w pomroce zapadającej nocy. Nasze matki noszą w sobie ból całego świata. Od ilu to już stuleci łzy żłobią na ich policzkach bruzdy, od ilu stuleci kołacze w ich sercach nadzieja, którą zwą matką głupich. Po kładce czasu przechodzimy z pokolenie w pokolenie z łopocącym sztandarem z napisem: NIEPODLEGŁOŚĆ. Pisał poeta:”Buntowałem się, ale sądzę, że ten skrwawiony węzeł powinien być ostatnim, jaki wyzwalający się potarga… ” To Zbigniew Herbert. Ostatni węzeł, czerwcowy, grudniowy, sierpniowy, wiosenny, węzeł…Podlegli komuś, czemuś. Módl się, synku. Módl się, jesteśmy już blisko drugiego brzegu. A patrząc na to wszystko co dzieje się w naszym kraju zda się, że ten drugi brzeg jeszcze daleko. Daleko drugi brzeg…To zasłyszana kołysanka czy może krzyk rozpaczy? Już nad kolebką matczyne ręce utkały śmiertelne koszule dla przyszłego powstańce, dla pacholęcia z wielkim werblem u boku. Urwis Gawroche z barykady paryskiej, legionista, czy dwunastoletni ochotnik Powstania Warszawskiego Witold Modelski w zbyt wielkim hełmie z biało- czerwoną przepaską. A ci młodzi z Katynia, spod Monte Cassino. A ten niesiony na ramionach robotników ? Ilu z nas jeszcze i po jaki czas ? Studnia wieków. NIEPODLEGŁOŚĆ najcierpliwsze ze słów, uparte, dumne ale też wyświechtane przez zajadłych wrogów, których nie brakuje u nas. Ale to wiecznie żywe słowo, pulsujące niczym krew w aorcie nadziei. Idziemy! Idziemy w nową przyszłość, a wam nie po drodze z nami. Idziemy razem ku ostatnim być może ze wszystkich drzwi. Nad nami płonie biało-czerwone niebo prawdy, że miłość do Ojczyzny nigdy nie zagaśnie.